Burka dla Żydówek?

Kobieta-przywódczyni (?) kultu

Przeczytałam niedawno o bardzo ciekawym zjawisku pojawienia się nowego kultu w Judaizmie. Tak się określa grupę ultra-ortodoksów, którzy przyjęli zwyczaj pełnego zakrywania ciał kobiet. Stąd określa się ich jako chasydów-Talibów, lub „chasydów od burki” czy „szala”. W rozumieniu członków tej grupy prawa cnijut (skromności) wymagają tak skrajnego postępowania. Kobiety przypominają niektóre kobiety arabskie, zakryte od stóp do głów w czarną tkaninę. Nawet własna rodzina ma mieć wyjątkowo ostro zakreślone zasady – na przykład w jednej rodzinie matka zakazała ojcu wracać z jesziwy przed nocą, czyli zanim ich 12-letnia córka położy się spać. Oznacza to, że nawet rodzony ojciec nie powinien widzieć własnej córki.

Takiemu rozumieniu pojęcia „cnijut” sprzeciwiają się sami ultra-ortodoksi, którzy niedawno protestowali w Jerozolimie. Uważają oni, z czym się absolutnie zgadzam, że postępowanie takie jest niezgodne z Torą i halachą. Nie jest tu jednak zaskoczeniem, że całą winą za zaistniała sytuację obarczają kobiety, które wybierają taki strój, a nie wieki prześladowań i internalizowania pewnego specyficznego sposobu myślenia o kobietach… przecież one jedynie poszły krok dalej (a może problemem jest właśnie to, że to same kobiety wykazały się inicjatywą, a nie został ten system narzucony przez mężczyzn?) z ogólnie panujących ultra-ortodoksyjnych zasad ubioru.

Nie jest to aż tak częstym zjawiskiem, gdy zgadzam się z ultra-ortodoksami na temat jakiegoś zwyczaju w odniesieniu do kobiet, więc muszę dopowiedzieć. Zgadzam się, że „burka-chasydzi” są w błędzie jeśli chodzi o cnijut. Uważam także, że i ultra-ortodoksi są w błędzie w tej materii.

Cóż to jest ten cnijut? To chyba jedna z najmniej jasnych kategorii prawnych. Bo jakże zdefiniować „skromność”? Judaizm nie lubi otwartych i niejasnych terminów. Lubimy dokładne miary, sytuacje i wyjątkowo jasno określone granice. W halasze i etyce żydowskiej „skromność” nie dotyczy tylko ubioru kobiet, choć niestety w praktyce zawęża się dyskusję na jej temat do właśnie długości spódnic i tego typu podobnych spraw.

Tak na prawdę to nie widzę aż takiej różnicy...

Skromność powinna towarzyszyć każdemu naszemu aktowi – temu, jak i co mówimy, jak się bawimy, jak mówimy o sobie, jak traktujemy innych, jak się ubieramy, jak prowadzimy interesy itd. Jeśli chodzi o ubiór kobiety, to widziałam cegły, tzn księgi, z bardzo dokładnie opisanymi szczegółami nakazanego ubioru, który miałby wg rabinów spełniać wymagania cnijut. Skąd biorą się te dokładne zapisy? Nie z Tory, bo tam ich nie ma. Są to całkowicie społecznie narzucone przez mężczyzn zasady, przyjęte i zinternalizowane przez kobiety. Co grupa, to inne zasady (często w bardzo ogólnych jedynie punktach zgodne), i często można poznać z jakiej grupy dana kobieta pochodzi po rodzaju ubioru, nakrycia głowy, kolorze rajstop czy sukienki.

Przez wiele lat nosiłam jedynie spódnice, bo uważałam, że tak nakazuje Tora. Teraz już w ogóle spódnic nie noszę, bo to zwyczajnie nie mój styl, a jednak nadal uważam, że przestrzegam zasad cnijut. Jak to możliwe? Otóż zdecydowałam się polegać na własnym wyczuciu. Nie potrzebuję mężczyzn, którzy uważają każdą kobietę za źródło grzechu i pokusy, aby mi powiedzieć czy mój ubiór jest skromny czy nie. Mam prawo wyrażać własną indywidualność i styl, a nawet czuć się atrakcyjną i ładną w tym, co noszę. Równocześnie uważam, że każda kobieta ma prawo nosić to, co uważa za stosowne i nie powinno to w żadny sposób wpływać na opinie o niej, bądź usprawiedliwiać potencjalne niewłaściwe zachowanie mężczyzn.

U źródeł wyjątkowo ostro i (wg mnie) wręcz fanatycznie interpretowanych zasad cnijut leży zwykły seksizm i misogenia. Dużo więcej dobra dałoby uczenie zarówno chłopców jak i dziewcząt jak sobie radzić z pokusą, jak szanować ciało innej i własnej osoby, jak być powściągliwym i opanowanym. Nie można usunąć wszelkiej pokusy z tego świata (a dotyczy to nie tylko sfery seksualnej, ale także pokusy szybkiego zarobku, taniej zemsty, zawstydzenia kogoś itd), lecz raczej należy uczyć dzieci od małego jak sobie radzić z nimi, jak być silnymi (gdyż wiemy, wg Pirke Awot, że silnym jest ten, kto umie panować nad własnymi ciągotkami i żądzami) i jak myśleć o tej drugiej osobie jak o pełnej i godnej szacunku istocie, a nie chodzącym obiekcie seksualnym, który trzeba omotać i zasłonić.

Dla osób zainteresowanych powyższym problemem, polecam do dalszego czytania:

Artykuł na Jewschool, w Forward, FailedMessiah, Miriam Shaviv w Jewish Chronicle.

I na koniec mały cytat z blogu własnie Miriam Shaviv, która probuje zrozumieć i wyjaśnić źródła całej sytuacji:

And yet, the “frumka” is the logical extension of two clear trends in the frum world.

Firstly, standards of modesty are becoming increasingly stringent and require increasing effort to follow. A CD recording by a top rabbi from Lakewood, New Jersey, for example, reportedly asks women not to swing their arms while they walk and not to allow their daughters to wear colourful banana-clips in their hair. Women know that if they wear skin-coloured stockings, they must include a seam so it is clear they are not bare-legged. Schoolgirls do not wear shiny shoes that could “reflect their underwear”.…

Secondly, tznius, or modesty, has long moved from being about modest clothing to being about keeping women, and images of women, away from men.

Open a Charedi newspaper, and there are either no images of women, or they are blacked out.…a top rabbi in Bnai Brak asked women to leave before the end of shul so they did not mingle with men following davening; that same town has a street with separate sides for men and women…

 

Dodaj komentarz